mad z Polski B mad z Polski B
611
BLOG

Ekoterroryści

mad z Polski B mad z Polski B Rozmaitości Obserwuj notkę 7

Ekolodzy - tak z reguły zwie się osoby "walczące" o czyste środowisko (i choć ekologia jest nauką, więc nazywanie owych działaczy ekologami jest oczywistym błędem znaczeniowym, to nie wydaje się to nikomu przeszkadać - ot, współczesna nowomowa). Odpowiedniejszym jednak przydomkiem, nawiązującym do działalności tych ludzi, jest dla nich nazwa - ekoterroryści. Mają oni jakoby najpiękniejsze intencje i przyświeca im światły cel - uchronić Ziemię od zagłady, którą ma nań sprowadzić szeroko pojęta ludzkość. W swym zacietrzewieniu okazują jednakowoż ogromną nienawiść wobec ludzi jako takich i stąd takie pomysły jak na przykład ograniczenie urodzeń dzieci, co przy dzisiejszym tragicznym stanie demograficznym cywilizacji zachodniej jest równoznaczne z samobójstwem. Ale czyż nie o to chodzi? Przecież człowiek to wrzód na skórze Matki Ziemi.

W telewizji częstokroć widzimy odważnych działaczy wspinających się na ogromne kominy wypluwające miliony ton odpadów i innego plugastwa. Osoby przypinające się do drzew, by uchronić gniazdo jednego ptaka z wymierającego gatunku. Działają na rzecz zwierząt, roślin, Ziemi, ale przeciw ludziom - wprowadzenie ich pomysłów będzie kosztować (już kosztuje!) ludzi krocie, co przełoży się na znaczne obniżenie poziomu życia. Ich chore idee sprawiają, że z roku na roku płacimy za energię coraz więcej w postaci najprzeróżniejszych danin okrzykniętych "podatkami". A będzie o wiele gorzej. I drożej.

Co więcej, dzięki swej działalności pod nazwą "ochrona środowiska" zarabiają ogromne pieniądze w postaci (między innymi) najzwyklejszych haraczy. Oto historia, którą zasłyszałem swego czasu - do szefa jednego ze sklepów spożywczych przyszedł działacz Greenpeace'u i powiedział, że znalazł wraz ze swymi kompanami w asortymencie sklepowym nadpsute mięso (lub coś podobnego - możliwe, że zostało to wyssane z palca) i od jutra zaczynają blokować sklep. Takie blokady i przypinanie się Zielonych byłyby rzecz jasna słabą reklamą, a sklep straciłby zapewne sporo pieniędzy. Działacz Greenpeace'u okazał się mieć jednak wielkie serce i zaproponował: może się dogadamy? Pan nam wpłaci na konto X złotych, a my nie będziemy przeszkadzać w interesach. I w ten sposób organizacje rzekomo walczące o zaprzestanie degradacji środowiska wyłudzają poprzez szantaż ogromne haracze, z których potem kupują sobie statki za kilkadziesiąt czy kilkaset milionów dolarów.

Nie przeszkadza to oczywiście w kreowaniu ich na bohaterów czasów współczesnych i na bezinteresownych działaczy w obronie Matki Ziemi, co w głównej mierze zachodzi dzięki parasolowi ochronnemu przeróżnych lewicowych środowisk. Wiadomo - ręka rękę myje.

P. S. Napisawszy tę notkę znalazłem w najnowszym Plusie Minusie tekst Dariusza Rosiaka traktujący właśnie o ekoterrorystach, oczywiście znacznie lepiej napisany i udokumentowany od moich wypocin, polecam: www.rp.pl/artykul/643598,643711.html

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości